A wyskoczyć gdzieś choćby na dzień, dwa, weekend. Niektórzy powiedzą „eeee, nie opłaca się”, ale to nie prawda! Opłaca się nawet na jeden dzień! Taki spontaniczny wypad, bez przygotowań, bez wcześniejszego przemyślania co zabrać a co nie, bez układania „rozkładu jazdy” będzie lekkim wariactwem ale wspominany będzie latami. Bo np. jest sobota rano, wstajesz i co w planie? Ano nic szczególnego, pewnie podobny plan jak tydzień wcześniej, jakieś lekkie obijanie się, coś tam się zje, gdzieś tam się może pójdzie i tyle…., banał jak zawsze. Ale może być inaczej….
Wstajesz i decyzja – jedziemy gdzieś i to gdzieś dalej i zostaniemy tam do niedzieli. Przygotowania? A co tu przygotowywać na dwa dni, bielizna i jakiś ciuch na zmianę do torby, do samochodu i odpalamy. Z głodu nie umrzemy, coś tam się kupi, jakaś knajpa albo fastfood się na pewno znajdzie i z noclegiem też raczej nie będzie problemu, znajdziesz na miejscu, albo zapytasz tubylca albo sprawdzisz w telefonie co w okolicy jest ciekawego.
No to postanowione, ruszamy, tylko gdzie? Znalazło by się wiele miejsc w kraju na taki szybki wypad, ale dziś weźmy pod uwagę Sopot, który odległościowo ma w zasięgu z pół Polski (liczymy jakieś 400km bo czas dojazdu, ale jak ktoś ma trochę więcej fantazji to żadna odległość nie będzie mu przeszkodą). Jak się rano zbierzemy to około południa możemy być już na miejscu. A Sopot to ikona, to liczne atrakcje na pogodę i niepogodę a jak zabraknie atrakcji w Sopocie to jest i Gdańsk i Gdynia jeszcze.
Jesteśmy w Sopocie –hurrraa!
Jakieś zakwaterowanie pewnie sobie po przyjeździe już ogarnęliśmy (po drodze na pewno dało się coś wygooglać i zaklepać) i lecimy się odstresować. Tylko gdzie najpierw? No jak to gdzie, no wiadomo, jak Sopot to na molo! A Molo w Sopocie to atrakcja sama w sobie, każdy o nim słyszał, każdy je widział (choćby w telewizji) i nie raz się marzyło „fajnie by było tam być”. No to jesteśmy!
A jeszcze rano mieliśmy marne, banalne perspektywy na weekend a tu minęło parę godzin i jesteśmy na Molo w Sopocie-szok normalnie, sami w to jeszcze do końca nie wierzymy! Na pewno nic nas w tym momencie nie powstrzyma przed zatelefonowaniem do najbliższych i poinformowania ich o tym fakcie. I napawać się będziemy ich zaskoczeniem i niedowierzaniem że naprawdę tam pojechalismy. Ach jakie to miłe uczucie! Nadal nam nie wierzą? Mówią że „zciemniamy”? Proszę bardzo, niech sobie odpalą komputer, wejdą na stronę camerainfo.pl i zobaczą na kamerce że naprawdę tam jesteście, możecie im pomachać. Oj to będzie przykre-ale tylko dla nich, na pewno ich zakłuje bo też by chcieli tam być, no ale do tego to fantazja jest potrzebna żeby tak z nienacka odwiedzić Sopot Kamera on-line to jednak jest dobre rozwiązanie w takiej sytuacji.
Sopot
No to pospacerujmy sobie po molo-tak na dobry początek.
Pierwszy szok już nam pewnie minął że jednak to zrobiliśmy, paru znajomych pewnie już zdążyliśmy „zdrzaźnić” informując ich złośliwie o tym fakcie więc już na spokojnie, na luzie możemy sobie wśród szumu fal po molo pospacerować. A jest to największe molo nad Bałtykiem, do przejścia mamy ponad pół kilometra w jedną stronę, na jego końcu znajduje się marina która z uwagi na cumujące tam okazałe jachty tez stanowi swoista atrakcję. Do molo dobijają statki Żeglugi Gdańskiej którymi możemy udać się na wycieczkę na Hel, co też będzie niebanalnym urozmaiceniem naszego lekko „wariackiego” wypadu.
Molo to taki „główny punkt programu” , dodatkowo humor (kosztem znajomych co prawda) poprawiła nam zainstalowana w pobliżu kamera Sopot jednak oferuje mnóstwo innych ciekawych atrakcji i na pewno przez te nasze dwa dni wszystkich ich nie zdążymy zaliczyć. Z pewnością zostanie nam coś na następny raz.
W poniedziałek jak będziecie już po powrocie znajomym opowiadać o tej wyprawie to sami do końca jeszcze nie będziecie wierzyli że to zrobiliście.
Ale co? Warto było?